sobota, 25 maja 2013

AgnesKa - oj będzie się działo...

Witajcie moi Drodzy! 

Jako że podpytujecie, co też tam się u mnie dzieje, dlaczego mnie nie ma, nie piszę - śpieszę czym prędzej z wyjaśnieniami :D To nie do końca tak, że nie zaglądałam, bo starałam się jak najczęściej wpadać do Was, podziwiałam Wasze piękne przepełnione wiosną i radością prace, wspaniałe aranżacje ogrodowo-balkonowe, ale na pisanie - przyznaję - brakło już czasem siły i czasu. 
Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że właśnie ... śni się mój największy sen i to wcale nie daleko, jak w słowach piosenki Varius Manx :D 
Już od roku tkwiłam rozdarciu pomiędzy pracą - trudną, w zasadzie nową, bo po przerwie związaną z zupełnie nowymi realiami, faktyczną opieką nad dzieckiem, które nie po to na świat przyszło, by teraz mamę  w weekendy widywać, a jeszcze nieodpartą pokusą robienia czegoś, co kocham, lubię, co sprawia mi radość i do tego wszystkiego pozwala się spieniężyć. Z wielkim zachwytem podpatrywałam na Waszych blogach, jak z radością i satysfakcją opisujecie jak rodzą się z marzeń niesamowite przedsiębiorstwa. Ja też bym tak chciała - myślałam. A czy potrafię czy uda się zorganizować miejsce, czas, czy znajdę zainteresowanie, kogoś kto zwóci uwagę na to co robię - właśnie mam okazję się sprawdzić. Nie sądziłam, że to wszystko potoczy się w takim tempie. Cóż - właśnie stałam się przedsiębiorcą. Na razie z niecierpliwością wielką czekam na swój cudny sprzęt, który pozwoli zrealizować moje wszelkie marzenia, a tym samym spełnić i czyjeś pragnienia, wywołać choć mały uśmiech na twarzy.
O dalszych postępach będę Was już na bierząco informować, a tymczasem spieszę donieść, że niebawem - choć jeszcze w powijakach - powstaje sklepik, w którym dostepne będą wytworki, o których tworzenie nie podejrzewałam samej siebie! Chciałabym tak bardzo, by udało się pogodzić te wszystkie zamierzenia i plany, na szczęście mam wokół siebie grono osób dobrze mi życzących i od początku kibicujących całej tej zabawie w biznes, która okazała się być może najpoważniejszą decyzją w życiu.

Z tego miejsca chcę Wam - Kochani Moi - bardzo serdecznie podziękować. Wiem, że zaglądacie, podglądacie i trzymacie kciuki.
Nie mogę tu nie wspomnieć o nieopisanej pomocy moich wspaniałych Mężczyzn -Męża i Synka, którzy tak dzielnie znoszą to wszystko i poświęcają temu nie tylko czas,
ale i wkładają w pomoc mi całe swoje serca. 
Kocham Was, Moi Panowie!

Dziękuję też Wam moje blogowe Koleżanki - za wszystkie słowa dopingu i za te trzymane wciąż kciuki. To w zasadzie i dzięki Wam wszystko się zaczęło!

A wiem, że jesteście tu ze mną - właśnie strzeliło mi 5000 Waszych wejść!
To tyle tytułem... wyjaśnienia i usprawiedliwienia, ciąg dalszy nastąpi...
... a teraz zapraszam na ławeczkę do ogródka!